sobota, 2 września 2017

Midorima i ja Again!

Spałam w łóżku Midorimy.
Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko niego.
I po raz pierwszy wiedziałam, jaką nosi piżamę.
Byłam pewna, że będzie nosił prostą piżamę, pewnie niebieską i w kratę z bawełny.
A on spał w bokserkach.
Tylko boskerkach.
Zasnęłam w kompletnie nagich ramionach Midorimy Shintarou! I na równie nagim torsie miałam pobudkę. W takich momentach budził się we mnie mały zboczeniec i miałam ochotę zmacać mojego faceta, ale cóż…
-Nie, nie, nie… Nie będziesz nastawać na cnotę Shintaro – upomniałam się.
Midorima uśmiechnął się sennie.
-Mojej cnocie to nie przeszkadza – powiedział. – Ale ja przed nocą poślubną, chciałbym być twoim mężem.
-A, no tak… Shintaro, będziesz moim mężem!
-Owszem. Pozwolisz, że się ubiorę? – zapytał i rzucił spojrzenie na moje ramiona oplatające go w pasie. Natychmiast je cofnęłam.
-Przepraszam.
-Nie szkodzi – odparł i wstał z łóżka. Potem podszedł do parapetu, na którym siedziała żabka będąca niegdyś jego szczęśliwym przedmiotem. W ułamku sekundy oderwał jej głowę, a później wyciągnął z niej pierścionek z niewielkim diamencikiem.
-Mi-Midorima…
-Miałem dać ci go wcześniej – powiedział. – Przyjmiesz go?
Pospiesznie skinęłam głową.
-Tak, oczywiście, że tak.
Na jego twarz wstąpił łagodny uśmiech, a potem podszedł do mnie i włożył obrączkę na mój serdeczny palec.
-Wiesz, dlaczego akurat na ten palec zakłada się obrączki?- spytałam go. Pokręcił głową.
-Ponieważ on łączy się z sercem.
-A tak, rzeczywiście – westchnął. – Ostatnio nawet profesor opowiadał nam anegdotkę na ten temat. Wiesz, robił nam powtórkę z układu krwionośnego.
-Rozumiem.
-A właśnie, nie zapytałem cię wcześniej. Jak poszły ci egzaminy?
-Dobrze, dostałam się do Tonan.
-A co z Tokijskim Uniwersytetem?
-No cóż… Podeszłam do egzaminu, ale pytania były straszne. Nic z tego wszystkiego nie zrozumiałam.
Kiwnąłem głową.
-Tak, podobno w tym roku były okropne – mruknął. – A są już wyniki?
Kiwnęłam głową.
-Nie dostałam się, przykro mi.
-Nie szkodzi, mogę wciąż przenieść się do Tonan.
Pokręciłam szybko głową.
-Nie, no co ty głuptasie. Uniwersytet Tokijski to najlepsza szkoła w Japonii, ba – jedna z lepszych na świecie! Nie wolno ci z niej rezygnować!
-Na pewno? Zależało ci na wspólnych studiach.
-Shintarou, mogę spróbować za rok, prawda? Poza tym w Tonan jest bardzo dobry wydział dla pielęgniarek i mają praktyki w tym samym szpitalu, co twoja szkoła.
-Skoro tak wolisz – odparł. Spojrzał na zegar na ścianie. Wskazywał siódmą rano. – Za pół godziny otwierają urząd stanu cywilnego. Powinniśmy się zbierać, żeby uniknąć kolejek.
-Um, dobrze. Tylko… Nie mam nic stosownego do ubrania.
-Twój wczorajszy strój był dobry.
-Tak twierdzisz?
Kiwnął głową.
-Tak. Zresztą sam nie mam zamiaru nie wiadomo jak się szykować. Idziemy tylko podpisać dokumenty. Nie wymagają do tego stroju galowego.
-A, uhm… Dobrze.
Wyskoczyłam z łóżka i szybko zgarnęłam moje ubrania z krzesła przy biurku. Wciągnęłam na siebie moją ukochaną plisowaną spódniczkę w kolorze beżu, a potem spojrzałam na Midorimę, który przyglądał mi się z zaciekawieniem.
-Nie podglądaj – nakazałam. W odpowiedzi znów uśmiechnął się łagodnie, a potem odwrócił do mnie plecami. Szybko zrzuciłam z siebie jego podkoszulek, który pożyczył mi do spania, a potem włożyłam na siebie biały sweterek.
-Okej, już – powiedziałam. On w tym czasie przywdział na siebie dżinsy i błękitny sweter. Uwielbiałam, gdy go zakładał – materiał był tak mięciutki, że zmieniałam się w przylepę i cały czas się do niego tuliłam.
-Chcesz zjeść śniadanie przed wyjściem? – spytał.
-Nie. Nie jestem głodna, a ty?
Zaprzeczył ruchem głowy.
-W takim razie chodźmy – zaproponowałam.
-Dobrze. Takao obiecał się zjawić.
-Takao?
-Tak, potrzebujemy podpisu świadka – powiedział.
-No tak – mruknęłam. Japonia miała to do siebie, że do zawarcia małżeństwa wystarczyły trzy podpisy i pieczątka, a reszta to tylko popisy przed znajomymi. Przynajmniej Shintarou tak uważał.
-Gotowa? –spytał.
-Tak, tak. Możemy iść.
Shintarou wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Jego rodzice siedzieli akurat w kuchni i jedli śniadanie. Gdy pani Midorima nas ujrzała wybałuszyła oczy. Pan Midorima skwitował to tylko:
-O, zostałaś na noc?
W odpowiedzi kiwnęłam głową, licząc na to, że nie przypominam teraz pomidora.
-Wychodzimy – oznajmił mój przyszły mąż.
-Gdzie? – spytała jego mama.
-Ot, po prostu. Mamo, wezmę twoje auto.
-Do widzenia – zawołałam, gdy Midorima pociągnął mnie w stronę wyjścia.

Wraz ze złożeniem ostatniego podpisu na dokumencie oficjalnie stałam się Midorimą. Gdy tylko to się stało, poczułam się tak, jakby spełniło się moje największe marzenie, o którym nie wiedziałam. Shintarou też szczerzył się od ucha do ucha (co wyglądało ciut upiornie swoją drogą), a Takao rozpłakał się zaraz po wyjściu z urzędu.
-Zawsze płaczę na ślubach – usprawiedliwiał się.
-To nic, Tak-kun, kobiety kochają wrażliwych mężczyzn – powiedziałam.
Midorima uniósł lekko brwi, ale nie odpowiedział. Za to jego przyjaciel otarł łzy i chyba się uspokoił… Tylko trochę pochlipiwał.
-Jak ja ludziom wytłumaczę, że tak ryczę – mruknął.
-Możesz jechać z nami – zaproponowałam.
-No cóż… Nie chcę wam psuć nocy poślubnej… A bardziej poranka.
No cóż… O tym nie pomyślałam.
A zdecydowanie powinnam. W końcu małżeństwo oznaczało przełamanie naszego tabu, mieliśmy wyzbyć się nie tyle niezręczności, co oporów.
-Na razie, Midorima-kun, Midorima-san – powiedział Takao i wyszczerzył się w kolejnym pełnym radości uśmiechu. Zaraz potem uciekł w stronę przystanku autobusowego.
-Mogliśmy go chociaż odwieźć – mruknęłam.
-To duży chłopiec, da sobie radę – odparł Shintaro. – Wracamy do domu, czy chcesz gdzieś jechać?
-Nie możemy wracać – odparłam.
Drogę raczej spędziliśmy w milczeniu. Słowa Takao wisiały nad nami – a przynajmniej nade mną. Cały czas o tym myślałam – czy jak wrócimy do domu, to będziemy się kochać? Albo może chociaż mnie pocałuje? Byliśmy daleko w tyle za innymi parami. Raz gdy spotkaliśmy podczas spaceru Aomine razem z jego dziewczyną (na pewno miała powiększony biust!), to nie mieli żadnego oporu, żeby się obściskiwać. A ja uznawałam chodzenie za rękę za sukces. Może coś było ze mną nie tak? A może to z Midorimą? Może byłam takim pechowcem, że miłość mojego życia była askesualna?
Auto zatrzymało się na podjeździe przed domem Midorimy. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do drzwi. Gdy mój ukochany je odkluczył, nie wytrzymałam i zadałam nurtujące mnie pytanie:
-Naprawdę to zrobimy, Shintarou?
Chłopak zatrzymał się w pół kroku, a jego policzki zaczerwieniły się.
-Uh, no cóż… Nie musimy… Możemy… Znaczy…
-Shin-chan, jeżeli chcesz jeszcze poczekać, to rozumiem.
-Czyś ty oszalała? – Wypuścił powietrze z płuc. – Nie chcę czekać ani sekundy dłużej – oznajmił, po czym (zaskakując chyba nas oboje) pocałował mnie. Zamknęłam oczy i zarzuciłam mu ramiona. Przyznam, że było dziwnie, bo żadne z nas nie do końca wiedziało, co robić. Znając Midorimę pewnie wcześniej przeczytał miliard poradników, ale moje jedyne doświadczenia seksualne to pocałunek z moim misiem, gdy bawiłam się w ślub.
Shintaro włożył dłonie pod moje pośladki i podsadził mnie tak, żebym mogła opleść go nogami w tali. Nie przerywając pocałunku wszedł do domu i kopniakiem zatrzasnął za nami drzwi. Zaraz potem ruszył na górę, do swojego pokoju.
Przed jego pokojem oderwaliśmy się od siebie na moment i Midorima postawił mnie na ziemię. Zrzuciliśmy z siebie pierwszą warstwę ubrań i zaraz potem znów wylądowałam w ramionach męża. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego łóżka. Położył mnie na nim delikatnie i sam usadowił się obok.
-A ty na pewno chcesz to zrobić? – spytał. Jego policzki były zaróżowione, a w oczach pojawił się nieznany mi dotąd blask.
Skinęłam głową.
-Nie mam zamiaru czekać ani sekundy dłużej – wyszeptałam. Serce biło mi w piersi jak szalone, a ciało płonęło z niecierpliwości. Nie spodziewałam się, że tak to właśnie jest.
Midorima pochylił się nade mną i musnął moje wargami, a potem zsunął się ustami na moją szyję. Zaczął wędrować pocałunkami w dół – do obojczyka, potem do piersi przy których się zatrzymał się, żeby pozbyć się mojego stanika, aż zakończył wędrówkę przy linii moich majtek.
Tym razem serce chciało wyrwać mi się w piersi. Czułam, że w każdej chwili okaże się, że w piersi przez ostatnich osiemnaście lat życia nie miałam organu do pompowania krwi, a Xenoforma, który dojrzał i chciał wydostać się na powierzchnię.
Shintarou z niemal namaszczeniem zsunął ze mnie ostatnią część bielizny i – z już mniejszą dbałością – zrzucił na podłogę. Rozchylił delikatnie moje nogi, które teraz były jak z waty i skrył się pomiędzy nimi. Z mojej pozycji miałam tylko widok na jego zielone włosy.
Dwoma palcami rozchylił płatki mojej kobiecości i przejechał po niej gorącym językiem, co sprawiło, że z moich zaciśniętych warg wyrwał się jęk. Widząc moją reakcję Shintaro ruszył w tym kierunku, doprowadzając mnie do skraju ekstazy przy pomocy języka i palców. Doprawdy – jeżeli był prawiczkiem, to musiał przejść jakiś kurs zadowalania kobiet.
Nagle poczułam, że odsunął się. Jęknęłam wtedy niezadowolona, ale Shintaro nie zwrócił na to uwagi. Wyciągnął się nade mną i wyciągnął z szuflady przy jego łóżku prezerwatywę. Ściągnął z siebie bokserki, a potem rozerwał folijkę. Nałożył gumkę na sztywnego członka (który zdecydowanie imponował rozmiarem) i pochylił się nade mną, żeby pocałować mnie krótko w czubek nosa.
-Powiesz mi, jeżeli coś będzie nie tak, prawda? – spytał. Skinęłam głową.
-D-dobrze – wyjąkałam. Byłam dumna, że udało mi się wykrztusić chociaż tyle.
Midorima pochylił się mocniej, i pocałował mnie delikatnie. Objęłam go i wtedy akurat wszedł we mnie. Poczułam nagły, ostry ból i syknęłam cicho, co podziała na Shintaro jak kubeł zimnej wody.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tak – zapewniłam. Uśmiechnęłam się łagodnie. – Już nie boli.
Uspokojony skinął głową i wrócił do przerwanej czynności. Poruszał powoli biodrami – za każdym razem wchodził głęboko, wyrywając z moich ust liczne jęki i westchnienia. Midorima też oddychał ciężej niż zazwyczaj i jęczał z twarzą wtuloną w moją szyję.
Gdy poczułam, że dochodzę, ujęłam twarz Shintaro w dłonie i pocałowałam go w usta. Wydał z siebie stłumiony jęk i sam skończył zaraz po mnie.

Kilka godzin później u rodziców Shintaro

Pani Midorima uniosła brwi, widząc klucze zostawione w drzwiach po zewnętrznej stronie. Zaniepokojona spojrzała na męża.
-To Shintarou… Myślisz, że coś mu się stało? – spytała.
Mężczyzna wzruszył ramionami i wszedł do środka. Zakradał się na palcach niczym ninja. Kobieta ruszyła za nim. Z niemałym przerażeniem spojrzała na torebkę, która należała do jej przyszłej córki. Wszystkie rzeczy – telefon, portfel i dokumenty z niej wypadły. Szczególnie zwróciła uwagę na jedną rzecz – dokument rejestracji małżeństwa.
-Kochanie – westchnęła – chyba wiem, co się dzieje.
-He? Co takiego?
Podała mężowi dokument.

-Świętują pierwszy dzień małżeństwa.

***

Ohayo!
Znów przybywam do Was z Midosiem, ale obiecuję, że już kolejny post (z mojej strony, nwm jak z Shadow) będzie z kategorii Yaoi, a konkretnie - kolejny rozdział Wanilii. Jednak dla tych, którym spodobały się spotkania z chłopcami z KnB - to też jeszcze nie koniec. W najbliższym czasie możecie się spodziewać róóóóżnych romansów na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz