Pół roku później
Tamtego
dnia Akashi został w domu i zastanawiał się jak spędzić wolny dzień, gdy
zadzwonił jego telefon. Oczywiście natychmiast u jego stóp zaszczekał niewielki
puchaty pies, którego przygarnęli z Kuroko jakiś miesiąc wcześniej.
-Halo?
– spytał do słuchawki.
-Chcę
dzidziusia, Seijuro – oznajmił głos po drugiej stronie słuchawki.
-Dobrze,
Tetsu – zaśmiał się Akashi. – Ale nie mogłeś mi o tym powiedzieć w domu?
-Nie.
Chciałem teraz, bo… Zobaczyłem taką parę w sklepie i mieli takie śliczne
dziecko! Wyglądało jak miks tej dwójki i ja też chcę takie! Chcę dziecko z
czerwonymi oczami i niebieskimi włosami albo na odwrót!
-Myślę,
że coś na to zaradzimy.
Nagle
rozniosło się pukanie do drzwi. Akashi zmarszczył brwi, bo nikogo się nie
spodziewał.
-Później
o tym porozmawiamy, dobrze? – powiedział. – Muszę otworzyć drzwi.
-Dobrze,
Seijuro. Powinienem być za pół godziny. Kocham cię.
-A
ja ciebie Tetsu. Do zobaczenia za pół
godziny.
Akashi
schował telefon do tylnej kieszeni spodni i podszedł do drzwi. Otworzył je, a
jego oczy rozszerzyły się ze strachu.
-Co
ty tutaj robisz? – warknął.
Gość
nie odpowiedział. Przez moment wyglądał jakby się wahał, ale potem rzucił się
na Akashiego. W dłoni napastnika błysnął nóż, który niemal trafił w twarz
Seijuro, gdy upadali.
-Ugh!
Co ty robisz? – sapnął czerwonowłosy. W jego oczach błysnął strach, którego
starał się nie okazywać.
Adrenalina
zaszumiała mu w żyłach. Szybko dźwignął się na nogi i zacisnął palce na polach
płaszcza nieproszonego gościa. Uderzył nim o szklany barek – raz, drugi,
trzeci. Kawałki szkła upadły na podłogę razem z napastnikiem.
Akashi
wyciągnął telefon i chciał zadzwonić na policję, gdy poczuł mocny ból w łydce.
Krzyknął zaskoczony, ale jego krzyk szybko się urwał, gdy upadł na odłamki
powalony przez przeciwnika. Szarpali się długo, próbując zyskać przewagę, ale
przez podobną budowę ciała niemal do samego końca mieli równe szansę. Dopiero
łut szczęścia sprawił, że napastnik sięgnął swego noża i zatopił go w klatce
piersiowej Akashiego.
A
potem wyszedł, zostawiając martwego Akashiego Seijuro w kałuży własnej
soczysto-czerwonej krwi.
Płakam ;-;
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się z tego fluffa angsta ;^;
Jocker-san, to było tak nagłe i niespodziewane, że mimo iż przeczytałam notkę tydzień temu, dopiero teraz jestem w stanie skomentować...
Niemniej, jestem ciekawa dalszych losów*-*
MAM NADZIEJĘ, ŻE AOMINECCHI ZNAJDZIE Z KISE ZBRODNIARZA!
Życzę weny i czasu~❤
*tul*
Heh... heh... Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć "Gomennasai!" Naprawdę - nienawidzę się za to zabijanie bohaterów, ale mam taki brzydki nawyk - Bright (lub jakkolwiek się teraz nazywa, bo co chwila zmienia nazwy) to potwierdzi. Jeżeli to kogoś pocieszy to Akashi nie zniknął na dobre, a Aomine i Kise wezmą sprawę w swoje łapki... Bogowie, jak oni się za to wezmą, to nigdy nie znajdę zabójcy. Trzeba było pisać ff o Sherlocku, byłoby po sprawie w dwu rozdziałach ;_; I po co się tak rozpisuję? Sumimasen... No cóż, do zobaczenia w kolejnym rozdziale, Juri-chan. Dziękuję za wenę!
UsuńMi się tam podoba, że się rozpisujesz ^^
UsuńALE OMG ROZUMIEM! TEŻ MORDUJĘ WSZYSTKICH W OPKACH XDDD
także no..wybaczam i powodzenia :33