Trochę więcej niż przyjaciel

Kagamiego obudziło łaskotanie w nos, który zaraz po otwarciu oczu podrapał. Sprawcą tego karygodnego czynu okazał się być Kuroko, a raczej jego włosy, które jak zwykle w czasie snu ożyły i teraz były rozczochrane w każdą stronę. Taiga uśmiechnął się do siebie na widok Tetsui wtulonego w jego bok. Nie mogąc się powstrzymać wplótł palce w błękitne kosmyki, co spotkało się z cichym pomrukiem zadowolenia ich właściciela. Przeczesując włosy Kuroko, Kagami przypominał sobie, co stało się dzień wcześniej, że aktualnie spali w jednym łóżku. Oczywiście Taiga nie miał nic przeciwko, już kilka miesięcy temu odkrył, że jest zakochany w swoim Cieniu, ale nie koniecznie go o tym poinformował. Może i zebrałby się i wyznał swoje uczucia, ale tu właśnie był pies pogrzebany- Kuroko był z Aomine.

~*~*~**~~**~*~*~*~*~~*~*~*~* Dzień wcześniej




-Kagami- kun dziękuję, że zgodziłeś się na dodatkowy trening.

-Hym? Nie ma sprawy. Zresztą i tak jak dla mnie to żaden trening. Trochę więcej pobiegam za piłką i tyle, po za tym i tak codziennie przychodzę na boisko chociażby potrenować rzuty, więc sam widzisz...
-Kagami- kun, czy naprawdę musisz mi wypominać, że jestem taki słaby.- Powiedział Kuroko karcącym tonem, ale w jego oczach było widać iskierki rozbawienia wywołane przepięknym burakiem Taigi.
-N- nie to miałem na myśli! Przecież nie jesteś słaby! Kto nas niby doprowadził do zwycięstwa w czasie Winter Cup?!- Tetsuya, któremu zazwyczaj świetnie wychodziło ukrywanie emocji tym razem po prostu nie mógł się powstrzymać, a może nie chciał? i zaczął się śmiać. Kagami po raz pierwszy w swoim życiu usłyszał coś tak pięknego. Czerwonowłosy stał w miejscu, nie mogąc wykonać żadnego, nawet najmniejszego ruchu, będąc tak zauroczony tą wspaniałą melodią.
-Kagami- kun idziesz, czy może jednak zamierzasz zapuścić tu korzenie?- Kuroko przestał się śmiać, ale mimo to lekki uśmiech pozostał na jego twarzy. Taiga ruszył za swoim Cieniem jak na smyczy. Smyczy, którą był uśmiech jego ukochanego.
Na boisko doszli w zaledwie kilka minut i od razu wzięli się za trening. Ćwiczyli razem podania, rzuty, drivy, czas płynął im na dobrej, chociaż męczącej zabawie. I wszystko byłoby świetnie gdyby nie jeden mały szczególik... zaczęło grzmieć. Kuroko jak na zawołanie stanął w miejscu, drżąc na całym ciele. Kagami nie od razu ogarnął co się aktualnie dzieje i wpadł na Tetsuyę, przygwożdżając go do ziemi.
-Oi Kuroko uważaj trochę.- Dopiero, gdy wyższy z chłopców podnosił się do pionu zauważył, że coś jest nie tak.- Wszystko w porządku? Boli cię coś? Uderzyłeś się w głowę? Oi powiedz coś!- Kuroko tylko spojrzał przerażony na Kagamiego i ledwo słyszalnie załkał:
-B-boję się Kagami- kun... chodźmy stąd, proszę...- Rudzielcowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. W te pędy pozbierał ich rzeczy i złapał Tetsuyę za rękę, ciągnąc go w stronę swojego mieszkania. Kuroko mocno ścisnął dłoń Kagamiego, wtulając się w jego ramię jak tylko mógł najbardziej. Nieco zdezorientowany wyższy z chłopców przyciągnął nieznacznie niższego, prowadząc do siebie. Kiedy dotarli na miejsce byli już bezpieczni w mieszkaniu Taigi, co prawda cali mokrzy, bo w między czasie nieźle się rozpadało, ale już bezpieczni. Z braku laku wyszło na to, że Kagami musiał pożyczyć jedną z koszulek dla Kuroko i podzielić się z nim łóżkiem. Jakoś żaden z nich nie miał z tym większych problemów. Kagami nie mógł powstrzymać wewnętrznej radości na myśl, że będzi etak blisko Kuroko,k który z kolei czuł się bezpieczny przy przyjacielu.

~*~*~*~**~*~~**~*~*~*~*~*~


Taiga tak się zamyślił, że nawet nie zauważył kiedy Kuroko otworzył oczy. Zazwyczaj nie lubił, gdy ktoś dotykał jego włosów, ale kiedy chodziło o Kagamiego, to wszystko było w porządku. Tetsuya sam nie wiedział dlaczego tak właśnie jest, jednak nie przeszkadzało mu to.

-Dzień dobry Kagami- kun!- Taiga wzdrygnął się, słysząc głos Tetsui. 
- N-no hej!
-Coś się stało?- Zaniepokoił się błękitnowłosy, kiedy poczuł, że przyjaciel zabiera rękę.
-Hym? Nie. Dlaczego miałoby się coś dziać?
-Nie, nic. Tak jakoś, po prostu...- Tetsuya sam do końca nie wiedział o co mu chodzi, ale instynktownie czuł, że coś jest na rzeczy. Musiało coś być, bo dlaczego, w takim bądź razie Kagami przestał się tak uśmiechać, gdy tylko błękitnowłosy się odezwał?- Kagami- kun, ale powiesz mi jeżeli coś będzie nie tak, prawda? W końcu jesteśmy przyjaciółmi.- Taiga nie krył szczerego zdziwienia troską, no właśnie, PRZYJACIELA...
-A ty coś tak, z tym wyskoczył, jak Filip z konopi?
-Bo tak.- W tym momencie Kagami zaliczył epickie lądowanie na panelach spowodowane facepalmem zrobionym ze zbyt duża siłą. Kuroko natychmiast się zerwał i na czworakach podpełznął do czerwonowłosego.- Kagami- kun wszystko w porządku?
-Taa, nic...mi...nie...jest...-Taiga trzymając się za obolałą głowę zamarł w pół ruchu, widząc Tetsuye w jego koszulce, która nawiasem mówiąc luźno wisiała na błękitnowłosym sięgając połowy ud, dodatkowo fakt, że niższy z chłopców stał na czworaka, nie pomagał w ogóle. Wręcz przeciwnie, w głowie Kagamiego automatycznie zaczęły się tworzyć dość ciekawe historie... Twarz Taigi przybrała barwę jego włosów. Trzeba przyznać, że w niektórych aspektach miał bardzo wybujałą wyobraźnię. Czerwonooki zerwał się na równe nogi i wybiegł do kuchni, krzycząc po drodze "Pewnie jesteś głodny! Zrobię śniadanie!"
Tetsuya zamrugał zdziwiony. Nie do końca rozumiał co tu się przed chwilą wydarzyło. Błękitnowłosy siedział jeszcze przez chwile, zastanawiając się o co mogło chodzić, ale że nie doszedł do żadnych logicznych wniosków, uznał że wyciągnie to z Kagamiego.
Już kiedy wychodził z pokoju, poczuł smakowity zapach dań przyrządzanych przez przyjaciela. Kuroko był w pełni świadomy, że to co przygotuje Taiga będzie jak zawsze pyszne i zapewne będzie to coś, co błękitnowłosy uwielbia jeść. W końcu Kagami starał się z całych sił jeżeli chodziło o jego cień, nawet jeżeli miało to być zwykłe śniadanie. Tetsuya zastanawiał się czasem, czy przyjaciel nie dba o niego bardziej niż Aomine, z którym był w związku. No własnie Aomine... Ostatnimi czasy dość często się kłócili i nie robili w sumie nic po za wspólnym graniem. Jakoś tak, nigdzie po za boiskiem nie potrafili się dogadać. Dodatkowo Tetsuya od pewnego czasu miał wrażenie, że Daiki nie kocha go już tak mocno jak wcześniej. Może to był czas na zakończenie ich związku?
Przez swoje ponure rozmyślania błękitnowłosy stracił cały dobry humor. Nagle poczuł się strasznie samotny i pusty, jakby ktoś wyrwał mu serce. Objął się rękami czując chłód. Jego myśli kręciły się teraz wokół Aomine i tego co będzie dalej, jeżeli zerwą. Przecież nie może stracić go po raz drugi...! Z zamyślenia wyrwał go głos Kagamiego:
- Oi, a ty co tak stoisz w progu? Czyżbyś znalazł sobie ulubione miejsce, w tym wypadku próg?- Taiga uniósł w geście rozbawienia jedną brew i uśmiechnął, jednak gdy tylko obrócił się w stronę Kuroko, coś bardzo mocno ścisnęło go w piersi. Tetsuya faktycznie stał w progu... przygarbiony, z wyraźnym smutkiem wymalowanym na twarzy, obejmując się ramionami. Wyglądał tak krucho, że Kagami zapragnął przytulić go teraz, zaraz, natychmiast! jednak powstrzymał się ostatkami silnej woli, przypominając sobie o Aomine. Westchnął ciężko i podszedł do Kuroko. Zarzucił na niego swoją bluzę, która wisiała w kuchni od niepamiętnych czasów. Tetsuya spojrzał z wdzięcznością na Taigę.- Co jest, znowu pokłóciliście się z Aho?
-Kagami- kun ila razy już prosiłem, żebyś tak nie mówił o Aomine- kunie?
-Ile razy mówiłem ci, że nic z tego?- Kagami uśmiechnął się w swój zwyczajowy sposób i poczochrał błękitne włosy.- Jak nie chcesz to nie mów, ale jak coś to pamiętaj, że jestem. - Kuroko uniósł leciutko kąciki ust w geście podziękowania. Czasami naprawdę ciężko było mu uwierzyć w to jak wspaniałym przyjacielem jest Taiga. Jednak, żeby nie było zbyt kolorowo już po chwili przybrał swój zwyczajowy nic nie wyrażający pokerface i z powagą strzepnął rękę wyższego chłopaka ze swojej głowy. Kagami najpierw zastanawiał się nad tym, o co chodzi jego przyjacielowi, ale wtedy przypomniał sobie o patelni, na której wciąż smażyły się omlety i prawdopodobnie już spalonym jedzeniu. Z paniką podbiegł do kuchenki, aby w ostatniej chwili ściągnąć węgielek z gazu i nie doprowadzić do pożaru całego budynku. 
Kuroko obserwował całą sytuację jednocześnie z przerażeniem, jak i rozbawieniem, oczywiście przy tym nie dając nic po sobie poznać. W duchu przyznał, że motający się po pomieszczeniu, prawie dwumetrowy nastolatek wyglądał po prostu śmiesznie. Kojarzył mu się z wyrośniętym dzieckiem, które panicznie boi się powiedzieć rodzicom, że zepsuło nową zabawkę i biega z kąta w kąt z nadzieją, że znajdzie sposób na naprawienie jej. Tetsuya nie wytrzymał i parsknął, co po chwili zamieniło się w głośny, radosny śmiech, a na koniec histeryczny płacz. Taiga jak na zawołanie stanął w miejscu, odłożył patelnie do zlewu i podbiegł do przyjaciela.
-Oi Kuroko co jest?! Co się dzieje?! Kuroko?!- Kagami przestraszył się nie na żarty. Pierwszy raz widział błękitnowłosego w takim stanie. Owszem, nie były to pierwsze łzy, które u niego widział, ale śmiejący się Kuroko, a zaraz potem płaczący Kuroko oznaczał, że coś jest mocno nie tak. Za mocno!
-Ka-Kagami-kun- wychlipał pomiędzy pociągnięciami nosem Tetsuya- j-ja nie wiem o co cho- chodzi- chłopak zakrztusił się własnymi łzami, odkaszlnął i kontynuował- a-ale coś s-śśś-się zepsuło!- Ostatnie słowo wykrzyknął, nie mogąc go inaczej wypowiedzieć. Sam do końca nie wiedział co się dzieje, dlaczego tak się zachowuje. Zazwyczaj świetnie panował nad własnymi emocjami i uczuciami. Przecież był mistrzem w ukrywaniu ich! Więc o co chodzi? 
Tetsuya stojąc tak teraz przed Kagamim i odkrywając przed nim najdelikatniejszą część siebie, zastanawiał się czy to przez ostanie kłótnie z Aomine? Przez tą samotność, która wdarła się do jego serca pomimo, tego że otaczali go wspaniali przyjaciele? Przez bezradność i bezsilność, bo chociaż walczył o jego związek z Daikim, to nie przynosiło żadnych efektów, a wręcz było jeszcze gorzej? Tysiące podobnych myśli przelatywało przez głowę Kuroko, ale żadna nie dawała tej właściwej odpowiedzi, przez co czuł się tylko bardziej sfrustrowany i trudniej było złapać mu oddech.
Kagami patrzył na błękitnowłosego z przerażeniem oraz troską. Wydawał mu cię być teraz wyjątkowo kruchy, delikatny, jakby mógł go zniszczyć jednym dotknięciem, niczym domek z kart. Taiga naprawdę nie wiedział, czy dobrze robi, ale widząc Kuroko w takim stanie po prostu nie mógł postąpić inaczej. Wyciągnął ręce do przodu, obejmując nimi ostrożnie drobne ciało błękitnowłosego i przyciągając do siebie. Tetsuya szarpnął jego koszulkę, chwytając mocno palcami materiał. Wtulił się w ciało przyjaciela, oddając się całkowicie w jego ręce, które powoli, uspokajająco gładziły go po plecach. Zamknął oczy, chcąc by ta chwila trwała wiecznie. W tym momencie nic nie miało znaczenia. Nie obchodziło go, czy zaraz nie wpadnie tutaj Aomine, oskarżając go o zdradę, czy może ktoś inny wpadnie do Kagamiego. W tej właśnie chwili Taiga należał do niego i tylko do niego, nikt nie miał do Kagmigo praw po za błękitnowłosym, co niespodziewanie bardzo mu się podobało. Stali tak długą chwilę aż Kuroko uspokoił się na tyle, by móc normalnie oddychać oraz myśleć.
- Przepraszam Kagami- kun. Nie wiem, co mnie napadło.- Powiedział Tetsuya, odsuwając się od przyjaciela i ocierając ostanie łzy.
-Nic się przecież nie stało. Każdy miewa gorsze dni. Tylko nie strasz mnie tak więcej.- Taiga uśmiechnął się pokrzepiająco, gładząc błękitne kosmyki.
-Dobrze Kagami-kun. Już nie będę.- Kuroko po raz kolejny strzepnął ze swojej głowy rękę, czerwonowłosego.- A teraz z łaski swojej zrób śniadanie, a ja się ubiorę.
-Rozkazujesz mi?- Wyższy z chłopców uniósł pytająco brew, nie przestając się przy tym uśmiechać.
-Tak, Taiga. A teraz- śniadanie, bo inaczej przeżyjesz randkę z moimi nożyczkami.- Kończąc swoją wypowiedź Tetsuya zamanewrował w powietrzu ręką, tak jakby przecinał je nożyczkami.
-Ta jes Kuroko-sama!- Koszykarze zaśmiali się wesoło. Uwielbiali naśmiewać się z fanaberii Pokolenia Cudów... Nanodayo.




~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ Tydzień później 



Pogoda była piękna, trening udany, hamburgery w Majiburgerze pyszne jak zawsze, dostał kilka razy od Kuroko kosę pod żebra, ale mimo to Kagami czuł, że wydarzy się coś złego. Tylko jeszcze nie wiedział co. Taiga przechadzał się po mieszkaniu nerwowo, przeczesując swoje czerwone włosy. Gorączkowo myślał nad swoim przeczuciem. 

-Cholera, zaraz zwariuję! Co ja jestem, kobieta, żeby mieć jakąś pokręconą intuicję?!- Chłopak chciał kontynuować swój, jakże elokwentny monolog na temat, jak to bardzo męskim mężczyzną jest, ale przerwał mu dzwonek do drzwi, a zaraz potem niecierpliwe pukanie. Taiga spojrzał w kierunku drzwi, zastanawiając się kogo do niego przywiało i byłby tak stał z jeszcze dobrych kilka minut, gdyby z klatki schodowej nie dobiegł go krzyk sąsiadki. Jak najszybciej się dało, podszedł do drzwi. Wziął głęboki wdech, powoli naciskając klamkę. W tym momencie prawie zszedł na zawał. Przed wejściem stał zapłakany, skulony w sobie Kuroko, a gdzieś dalej biegała sąsiadka, krzycząc coś o jakimś duchu.
-M-mogę... Mogę wejść?- Zapytał drżącym głosem błękitnowłosy. Kagami przesunął się, żeby zrobić miejsce Tetsui, który od razu przeszedł do salonu. Taiga zamknął drzwi i jeszcze przez chwilę stał w miejscu, analizując sytuacje. Póki co doszedł do tego, że Kuroko płacze i nie powiedział standardowego: "Przepraszam za najście.". Jest gorzej niż przeczuwałem, że może być... - pomyślał. Czerwonowłosy z tą myślą udał się do pokoju, w którym na kanapie siedział Kuroko, chowając twarz w ramionach opartych na podciągniętych kolanach. Kagami, niewiele się zastanawiając, zajął miejsce obok Tetsui i mocno go do siebie przytulił. Błękitnowłosy nie stawiał żadnego oporu, tylko głośniej załkał, chwytając koszulę wyższego w żelaznym uścisku drobnych dłoni. Trwali tak przez dłuższą chwilę i chociaż obaj wiedzieli, że rozmowa ich nie ominie, w tym momencie żadne słowa nie były potrzebne. Wystarczała sama świadomość obecności i ciepła tego drugiego.
Kiedy Kuroko już się nieco uspokoił, poprosił Taigę o trochę czasu, żeby wszystko sobie poukładać. Kagami zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjacielowi jest ciężko więc postanowił na niego nie naciskać. Dlatego też najzwyczajniej w świecie poszedł zrobić kakao, dając tym samym Tetsui chwilę na przemyślenia.
-Proszę.- Powiedział czerwonowłosy, podając przyjacielowi kubek z parującym napojem. Kuroko z wdzięcznością przyjął ciepłe kakao, dziękując skinieniem głowy. Obaj, w tym samym czasie, upili kilka łyków i westchnęli głęboko, co wywołało na ich twarzach delikatne uśmiechy i nieco rozluźniło atmosferę.- Lepiej?
-Lepiej nie mówić.- Błekitnowłosy przymknął oczy.- Wiesz Kagami-kun, zerwaliśmy. Znaczy ja i Aomine-kun.- Na Taigę ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba, bo owszem, ostatnio było między nimi nie najlepiej, ale przecież wszystkie pary miewają swoje lepsze i gorsze momenty. Wyższy z chłopców spojrzał na przyjaciela z troską w oczach. Chciał coś powiedzieć, jednak nie zrobił tego, doskonale wiedząc, że Tetsui ciężko byłoby później cokolwiek dopowiedzieć.- Jak wróciłem dzisiaj do domu, to Aomine- kun zadzwonił i poprosił mnie o spotkanie. Trochę się zdziwiłem, bo zazwyczaj po prostu informował mnie o tym, że się widzimy. Ale tym razem było inaczej.- Kuroko otworzył oczy i wpatrzył się w różowiejące niebo, widoczne za oknem.- On poprosił, rozumiesz to Kagami-kun? Aomine- kun nigdy nie prosi, o nic, nawet mnie.A tym razem poprosił! Już wtedy czułem, że coś jest na rzeczy, ale zignorowałem to. Po prostu wolałem moją złudną nadzieję, że się pogodzimy i już będzie w porządku. Dlatego kiedy przyszedłem na boisko, na którym zawsze się spotykaliśmy i zobaczyłem uśmiechniętego Aomine-kuna rozmawiającego z Kise-kunem mocniej niż powinno. Domyśliłem się czego chce ode mnie Aomine- kun, a raczej czego obaj ode mnie chcieli.- Po bladym policzku spłynęła samotna łza, za którą i wszystkie poprzednie Kagami chciał przywalić Daikiemu.- W tym momencie coś we mnie pękło. Miałem ochotę się rozpłakać, ale tego nie zrobiłem. Doszedłem do wniosku, że najzwyczajniej w świecie nie powinienem.- Taiga zacisnął dłonie w pięści, próbując się uspokoić. Wyznanie Kuroko bolało Kagamiego, chociaż nie dotyczyło go bezpośrednio. Ale w końcu Tetsuya był kimś, kogo czerwonowłosy kochał. Jak miało nie boleć, kiedy widział łzy błękitnookiego, a każda z nich była dowodem cierpienia?
-Dlaczego niby nie powinieneś?- Taiga starał się, żeby zabrzmiało to w miarę łagodnie, ale nie do końca mu wyszło. Kuroko jednak to nie zraziło. Obrócił głowę ku wyższemu z nich i uśmiechnął się delikatnie, następnie bezkarnie opierając o ramię Kagamiego.
-Ponieważ byli ze mną szczerzy.- Kontynuował spokojnie błekitnowosy.
-Szczerzy?
-Dokładnie. -Tetsuya westchnął.- To nie tak, że Aomine-kun i Kise-kun widywali się i byli parą za moimi plecami. Ich spotkania miały charakter czysto przyjacielski, ale z czasem obaj doszli do wniosku, że czują do siebie coś więcej niż zwykłą przyjaźń. Po za tym między mną a Aomine- kunem coś nie grało od dłuższego czasu, dlatego zdecydowali, że sami spróbują stworzyć związek, bo dlaczego nie, skoro łączy ich jakieś głębsze uczucie. Jednak nie chcieli być nie w porządku wobec mnie. Uznali, że najpierw Aomine-kun musi rozmówić się ze mną i wszystko wyjaśnić. W końcu po pół roku bycia z nim w związku, zasługuję na chociaż tyle.- Kuroko zwiesił smętnie, wciąż opartą o ramie przyjaciela głowę, żeby ten nie widział kolejnych łez, wypływających z jego oczu.- Zachowali się wobec mnie tak, że nawet nie potrafię być na nich zły. Ale mimo wszystko nie będę ukrywał, że jest mi smutno z powodu zakończenia związku z Aomine-kunem, bo może i faktycznie nie kocham go tak mocno jak wcześniej, ale on już na zawsze pozostanie dla mnie kimś wyjątkowym.- Błękitnowłosy przetarł twarz dłońmi. Ponownie spojrzał na granatowe już niebo i na chwilę zatapiając się w myślach dodał - A po za tym kto inny będzie takim idiotą, żeby się we mnie zakochać. Przecież nie mam w sobie nic wyjątkowego.
Jestem tak do bólu przeciętny...- Tetsuya zaśmiał się krótko, cicho, smutno. 
-Głupoty gadasz. Ja cię kocham, ale to może dlatego, że jestem idiotą.- Powiedział Taiga również wpatrzony w sobie tylko znany punkt, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie wyznał Kuroko miłość.
-C-co? O-o czym ty mówisz Kagami- kun?- Błękitnowłosy jak na zawołanie spojrzał na przyjaciela, koncentrując całą swoją uwagę na nim.- Możesz powtórzyć?
-No mówię, że cię kocham. Takie ciężkie... do... zrozumienia...?- Dokończył niepewnie czerwonooki, zdając sobie sprawę z tego, że wypowiedział swoje myśli na głos. Jego policzki powoli zaczęły przybierać barwę jego włosów.
-Kagami-kun ty tak na poważnie?- Kuroko przewiercał go wzrokiem, pragnąc upewnić się, że to ani nie sen, ani nie głupi żart, żeby go pocieszyć.
- Nie, na niby! Taki żart sytuacyjny. A po za tym to jesteś w ukrytej kamerze, pomachaj do publiczności.- Odburknął Taiga, u którego zażenowanie mieszało się ze złością. Nosz co za mały diabeł jeden! Nawet w takim momencie potrafi doprowadzić mnie do białej gorączki!
-Jak mam do nich pomachać skoro nie wiem, gdzie ta kamera jest?
-No przecież to nie było na poważnie debilu!- Tetsuya uśmiechnął się delikatnie. Nikt nie denerwował się lepiej niż czerwonowłosy.
-Wiem Kagami-kun, wiem. Dziękuję.- Tym razem to błękitnooki się zarumienił, chociaż nie tak mocno.
-Za co niby?- Taiga uniósł brwi w geście zdziwienia.
-Za to, że jesteś.- Błękitnowłosy wypowiedział tych kilka słów tak szczerze, że Kagami zarumienił się aż po czubki uszu i z zawstydzenia schował twarz w dłoniach.- Wiesz, co prawda nie mogę powiedzieć ci tego samego, a przynajmniej nie na razie, ale mimo to, czy możemy być dla siebie kimś trochę więcej niż przyjaciółmi?- Czerwonowłosy podniósł powoli głowę nie dowierzając w to co właśnie usłyszał, ale kiedy zobaczył lekko zaróżowione policzki Kuroko, wiedział, że chłopak mówił poważnie.- Kagami- kun odpowiesz mi coś?- Nie odpowiedział, zamiast tego chwycił twarz błękitnookiego i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Ledwie muśnięcie, które jednak oddawało pełnię uczuć Taigi do Tetsui.






























5 komentarzy:

  1. Yo! 😄

    O, KagaKuro! Dawno nie czytałam ^^ i cieszę się, że je wstawiłaś 😍

    Naprawdę mi się podoba! I Kagami jest tu taki troskliwy i w ogóle.. A Tetsuya nawet pokazał emocje, co samo w sobie jest szokiem 😱

    Moment, ktory w jakiś sposób mnie rozwalił, to ta chwila, gdy sąsiadka krzyczała coś o duchu XD Niby Tetsuya przyszedł się wyzalic Kagamiemu i w ogóle, ale reakcja sąsiadki boska XD

    Dobrze chociaż, że byli z nim szczerzy... Jednak jestem pewna, że teraz obie pary będą szczęśliwe ^^ (Aho, zdradzasz mnie? 😜)

    Kończę swego monologa i życzę weny! 😘
    Pozdrowienia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o mamuniu!!! yaaay tak się cieszę, że ci się podobało *^* bałam się, że właśnie te emocje u Kuroko mogą się nie spodobać, bo w końcu jest on znany z bycia mistrzem w ukrywaniu ich XD
      Taaaaa sąsiadka miszcz, ale ktoś musiał nieco rozładować to napięcie >.<
      Dziękuję pięknie za komentarzyk, a wena się przyda zawsze :3

      Usuń
  2. Przeczytałam paring i mruknęłam pod nosem jakieś *naaah*. Nie przepradam za KagaKuro. Ale za chwile doczytałam dopisek. -Wyczuwam dużo cukru, milordzie
    No i złapałam feelsy xD *kocha fluffy i cukry* :333
    Shocik bardzo, baaaardzo mi się spodobał. Jest taki naturalny i prawdziwy. To jest, niby Kuroko nie pokazuje uczyć, ale przecież też jest człowiekiem (nie duchem jak babeczka krzyczała x'D) i miał się prawo załamać. Jak dla mnie to pasowało jak ulał. A Kagami...
    Mam dzisiaj dzień samotnika -wiesz,lody, nutella i tv -i kurczę czytając jaki troskliwy jest Taiga mało co się nie pocięłam X"D *z życia singli*
    Ale jak przeczytałam końcówkę to mi przeszło. Nie będę kraść Kurokocchiemu męża ^^

    Super! Oby tak dalej *wink*
    C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yaaaaaay *///* tak się cieszę, że się podobało \(*^*)/ nawet nie wiem, co napisać :3 co do dnia singli to znam z autopsji XD cieszy mnie, że do cieniowania żył jednak nie doszło :D trzymaj się Juri- chan! ;*

      Usuń
    2. *łapie się za ręce nieco zbita z tropu* O..Okay!
      Napisz -Też kocham nutellę c: ^^
      Pozdrawiam Shadow-san!

      Usuń