Aomine przygryzł lekko wargę, szukając
miejsca, w którym mógłby się ukryć przed Kise, który uparcie biegał za nim z jemiołą.
Siedzieli właśnie w restauracji Murasakibary.
Atmosfera była iście świąteczna – na szybach przyklejono napis MARRY CHRISTMAS,
na każdym stoliku stał wygrywający Cichą
Noc Mikołaj, a Kise za cel ustanowił sobie za cel zagrabienie pocałunku
Daikiego. Normalnie pewnie by mu to nie przeszkadzało, w końcu blondynek był
uroczy i przystojny, ale nie miał zamiaru okazywać swoich uczuć wobec Ryoty.
Znaczy – nie żeby coś czuł.
Bo nie czuł.
Dlaczego miałby czuć?
Na pewno nie czuł.
-Aomine-kun, dlaczego siedzisz pod stołem?
Aomine pisnął cicho, gdy tuż koło niego
znalazł się Kuroko.
-Kuroko, co ty tu robisz? – sapnął.
-Ja zapytałem pierwszy.
-Ukrywam się przed Kise.
Kuroko pokiwał powoli głową, a potem odchylił
obrus i oparł brodę o kolana Akashiego.
-Seijuro, Aomine-kun się ukrywa, bo
wstydzi się całować z Kise – wyjaśnił.
-W takim razie, Daiki, powinieneś najpierw
sprawdzić, czy nogi ci nie wystają – poradził czerwonowłosy, po czym spojrzał
na Kuroko. – A ty Tetsuya masz zamiar tak klęczeć?
-Nie… Może później.
Akashi zaśmiał się i pomógł Kuroko
wydostać się spod stołu. Mniej więcej w tym samym czasie Kise zauważył tramki
Aomine, które wystawały zza obrusu i wyciągnął (od niedawna) swojego chłopaka z
jego kryjówki.
-Co ty tam robisz? – spytał blondyn.
-A yhm… Widelec mi spadł? Gdzie jemioła?
-Pożyczyłem.
-Uff! No to świetnie.
-Zresztą zaraz dostaniemy kurismasu keeki
(ciasto świąteczne jedzone w Boże Narodzenie w Japonii).
-A, no tak…
-Ekhem! – obaj usłyszeli nad sobą głos
Murasakibary. Kise i Aomine spojrzeli w górę, gdzie fioletowowłosy olbrzym
trzymał nad ich głowami jemiołę.
-Nosz kurczę! – jęknął Aomine.
-Aominecchi! – pisnął Kise, po czym wspiął
się na palce i złożył na ustach chłopaka pocałunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz